Lato, lato wszędzie...

Jest gorąco. Ciepło, słonecznie i burzowo. Mój nadbałtycki urlop się skończył. Odrobiłam ogródkowe zaległości i mam trochę czasu na papierowe szaleństwo.
Zaczynam od zegara, który zrobiłam do swojej sypialni. Powstawał w kilku etapach, pomiędzy innymi zamówieniami. Najpierw była serwetka z szewskiej dratwy, potem wyplotłam obręcz i pomalowałam ją wraz z okrągłą deseczką farbą akrylową.




Polakierowałam i tym samym cienkim sznureczkiem obrębiłam dookoła na szydełku.



 
Jeszcze drewniane cyferki i lekkie pociągnięcie wskazówek tą samą rudo-koralową farbą.




W deszczowym Rymanowie ukręciłam rureczki. Popełniłam tam też gustowny komplet z Gazety Prawnej. Oto on, po naniesieniu trzykrotnej warstwy lakieru akrylowego





A na deser prezentują się dwie torby.
Zaległe, zimowe zamówienie na letnie koszyki.

Jedna w prostej tonacji czarno-białej, druga w zamyśle - marynistyczna









Do zobaczenia wkrótce!