Coś o mnie...
Z zawodu bibliotekareczka, z wykształcenia bibliotekarz, nauczyciel, pedagog i raczkujący arteterapeuta.
Z zamiłowania bajarz, fantasta i straszna gaduła.
Lubię ludzi, jestem ich ciekawa i dlatego przyjaźnię się z książkami, bo pomagają mi ich rozumieć.
Ponieważ biblioteka, której poświęciłam kilkanaście lat mojego życia, umiera śmiercią nienaturalną, nastawiam się na duże zmiany.
Ten blog jest fragmentem pierwszej próby zamiany mojego rękodzielniczego hobby, na sposób na życia. Do tej pory też zarobkowałam dzięki zamiłowaniu do literatury, może więc teraz uda mi się zaprząc do tego kieratu pasję tworzenia...
Tworzywem, z którym znam i przyjaźnię się najbardziej, jest rzecz jasna papier. To ten, który wszystko przyjmie i wszystko zniesie...
W takim razie pokażę, co potrafię:
To kuferek, który zrobiłam z wikliny papierowej dla mojej przyjaciółki Małgosi.tak prezentuje się z przodu |
w środku |
i plecki... |
Jest wykonany z papierowych rureczek, które własnoręcznie kręcę wieczorami. Rurki wyplata się tak jak zwykłą wiklinę. Gotowe dzieło można pomalować, ozdobić decoupage i przede wszystkim polakierować. Ważny jest lakier. Nie może być jakikolwiek. Powinno się użyć bezzapachowego lakieru ekologicznego do drewnianych zabawek.
W wyrobach z wikliny papierowej zakochałam się oglądając je w necie. Kiedy zaczęłam tworzyć je sama, nie potrafię przestać. Ćwiczenie czyni rzemieślnika, mistrzem trzeba się urodzić, więc nie wiem, czy osiągnę pożądaną biegłość, jednak staram się bardzo.
Skręcać i wyplatać uczyłam się dzięki filmom na stronie pani Magdaleny Godawy inspirello.pl, które znalazłam na YouTube. Szczerze polecam, niezwykle kreatywne i zgodnie z nazwą, inspirujące miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz