Dzisiaj pokażę moje wikliniarstwo od kuchni. Mojej kuchni zresztą, co drażni niepomiernie mego Księcia Małżonka, znanego estetę...
Pragnę wskazać jedynie przebieg zdarzeń, do uczenia się fachu są znacznie lepsze stronki, jak choćby ta, z której korzystałam ja sama, Inspirello i którą entuzjastycznie polecam ;)
Po pierwsze gazetki: dwa rodzaje, na wyroby wielobarwne tygodniki, prasa codzienna na egzemplarze z decoupagem
Pozyskiwane od hojnych darczyńców - krewnych i znajomych |
Po drugie paseczki: trzeba pociąć gazetki i nawinąć każdy z nich na okrągły patyczek do szaszłyka, na koniec zakleić rożek paseczka, by rurka się nie rozwinęła
Po trzecie wyplatamy, tak jak panowie na zdjęciu:
zdjęcie użytkownika TUTKI.eu. |
Po czwarte pomalować, skleić i gdy trzeba wysuszyć
klamerki praniowe do spinania gotowe (ja z Częstochowy pochodzę) |
Kilkukrotnie malujemy lakierem bezzapachowym, ekologicznym |
element schnie w przestrzeni kuchennej |
...i jeszcze poprosić męża, który udaje, że ma focha, żeby zrobił zdjęcia, najlepiej piękne:
Na efekty trzeba czekać 2-3 dni, ale może warto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz